Ale syn zbierał żywność dla potrzebujących w Lidlu w Straszynie. Więc go odwiedziłem (i jego ekipę). Potem Jankowem nad obwodnicą, i Borkowem i Kowalami przez Fashion Hause na cmentarz Łostowicki. Stamtąd Al.Hawla i Orunią, Traktem do domu.

jak w tytule (już nawet nie pamiętam gdzie jechałem... czas pamiętam dobrze.. bo go zapisałem)

rano do roboty i po robocie.. ;) hehehe... Rotmanką, Straszynem (tu koło takich terenów Energi, których wcześniej nie widziałem, żółtym szlakiem Bursztynowym) i Bąkowem do Lublewa i też do roboty ;) Wracałem Kowalami i Borkowem i Św.Wojciechem, ale ilu widziałem "ślepych" rowerzystów... na szczęście wielu też miało światła.. no i ze 2 osoby miały walące po oczach przednie światła

Po robocie stawiliśmy się z synem na zbiórce harcerskiej w trakcie której ja testowałem softshell z biedry - o ten
https://www.gazetkonosz.pl/biedronka/gazetka-od-po...

a) Ciepły, da się dość dobrze zapiąć rękawy - wtedy robi się jeszcze bardziej szczelny i działa jak termos. Jechałem w bawełnianej koszulce.. i następny test zrobię już w koszulce niebawełnianej ;)
b) Kaptur - ważny dla mnie element - na razie lepszy niż w innych kurtkach, bo: cieplejszy, chroni lepiej przed wiatrem, nie spada do tyły ani za bardzo na oczy. Zobaczymy co będzie, gdy będzie wiatr w ryj - wtedy się okaże. Jednak na trasie pod kaskiem upięty paskami powinien być git!
c) nie kumam, czemu wewnętrzne kieszenie są niedoszyte na dole - kasy tam nie włożę, ale np discmana tak, bo otwory sa małe (może wyczaję jeszcze jak to działa? ;) zewnętrzne kieszenie - duuuże - z pół kg kasztanów w nich przewiozłem i pewnie 2gie tyle by w jednej dało radę ;)

Trasa: Rotmanka, Borkowo, Gdańsk Ujeścisko (zalew gdzie wczoraj), Orunia, Trakt i Św. Wojciech pod szkołę.

Juszkowo, Straszyn, Jankowo Gdańskie - tu się zgubiłem, ale koniec języka za przewodnika :)
Borkowo, Gdańsk Ujeścisko-Łostowice - tu zahaczyłem na oglądanie wyścigów kajakowych:
http://radaujescisko.pl/piknik-kajakowy-gdansk-pol...
nie nie.. nie uczestniczyłem - oglądałem - nawet fajnie to wyglądało jak na ścigankę po niewielkim akwenie.
Potem do Parku Oruńskiego i nad Kanałem Raduni do Radunicy, Rokitnicy i... ;) tyle

robota, po robocie zakupy, wieczorami dookoła osiedla, na wioskę obok.. zmotywował mnie słaby aktualny wynik km roczny i .. wskazanie wagi ;) walka trwa.. nawet jak zimno to nie straszno.. ale ... muszę pomyśleć o lepszym oświetleniu - żeby dawać lepszy przykład innym i własne bezpieczeństwo podnosić... bo dziś wieczorem wśród kilku mijanych rowerów, oprócz mnie tylko 1! (słownie jeden) miał jakiekolwiek światła! Na jedną panią bym wjechał, gdy bez świateł beztrosko zjechała z chodnika na jezdnię, nawet się nie oglądając... ech.. chyba jesień nakazuje otworzyć głowę na bezpieczeństwo po wielokroć..

aaa - dużo Rokitnicą, Radunicą i  Św. Wojciechem jeździłem

Parkiem Oruńskim na cmentarz. Powrót Huciskiem, Traktem i Radunicą.

Z dobrym uczynkiem (dzwonek S i żarówki LED) i fajną wycieczką. Traktem i opływem Motławy. Powrót przez Przejazdowo.

Po wczorajszej wspinaczce rowerowej, pozniejszej imprezie i przy dzisiejszej cieplej dość pogodzie - chciałem juz tylko szybko dojechać do domu..

Najpierw do serwisu. Szukałem sporo informacji w necie, żeby ktoś dobrze pomógł/doradził i było ~po drodze do Banina do znajomych :)

Serwis The RIB przy Grunwaldzkiej w Gdańsku okazał się pomocny. Skonfrontowałem kilka opinii. Pan pomógł mi dokręcić korbę kluczem do korb - ile pary w rękach - to wystarczy. Kupiłem też puszkę spraya do przednich amortyzatorów. Zadowolony pojechałem do drugiego serwisu niedaleko Do Studzienki (ale tam już kupowałem części do telefonu ;)

Potem trochę się pogubiłem na Pieckach-Migowie, potem znów na osiedlu za kładką nad obwodnicą za Auchan.
Ale jak już się znalazłem objeżdżając dookoła wszystkie ziołowe ulice to było i płasko i dość szybko mimo wiatru.

Napęd działa! :D