Rewa - koniec świata 5 setka
Niedziela, 5 listopada 2017 | dodano: 07.11.2017Kategoria Wycieczki
Do Sopotu w godzinę (połowa drogi - tam). Po drodze spotkałem peleton biegaczy w Gdańsku :) od Sopotu zgubiłem się na płycie Redłowskiej i to było cięższe niż późniejszy wjazd Kwiatkowskiego na Obłuże. Droga wzdłuż lotniska się buduje, ale dało rade pojechać bo nie było robotników i już utwardzona nawierzchnia. Potem się zgubiłem w Mechelińskich lasach - ale warto było, gdyż widok ze skarpy na Zatokę Pucką bezcenny. Pod Krzyżem w Rewie byłem po prawie 3h (2h56'). Więc drugą połowę drogi tam jechałem 2x dłużej..
Potem spacer na "koniec świata" - prawie do końca cypla (tyle ile nie było zalanego przez wodę). Cel docelowy osiągnięty zgodnie z obietnicą! Trasa w sumie też podobna :D Na samym końcu jakieś ptaszki miały imprezę, więc nie właziłem dalej. Buty zmoczyłem, bo woda się przelewała albo przynajmniej wlewała na cypel. Jakoś na kawę lub pomidorową nie miałem weny - a może bardziej na czekanie. Więc postanowiłem wracać. Odezwały się kolana (pewnie po Płycie Redłowskiej i Mechelińskich Wzgórzach ;)
Powrót najkrótszą trasą jaką znalazłem. Zjeżdżając Kwiatkowskiego, koło kościoła pomogłem rowerzystce założyć łańcuch spadnięty ;) potem ile sił w nogach (a raczej nie-bólu w kolanach) jechałem do Sopotu, Gdańska (tu musiałem dłużej odpocząć ze względu na kolana i przy okazji przekąsiłem jalapeno burgera - niezłe. Z colą dodało trochę siłki i ruszyłem do domu - było już ciemno gdy dotarłem.
Nogi bolały, ale rozciąganie, żel p.bólowy i trochę ćwiczeń/masażyków pomogło i na drugi dzień śmigałem :)
Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Potem spacer na "koniec świata" - prawie do końca cypla (tyle ile nie było zalanego przez wodę). Cel docelowy osiągnięty zgodnie z obietnicą! Trasa w sumie też podobna :D Na samym końcu jakieś ptaszki miały imprezę, więc nie właziłem dalej. Buty zmoczyłem, bo woda się przelewała albo przynajmniej wlewała na cypel. Jakoś na kawę lub pomidorową nie miałem weny - a może bardziej na czekanie. Więc postanowiłem wracać. Odezwały się kolana (pewnie po Płycie Redłowskiej i Mechelińskich Wzgórzach ;)
Powrót najkrótszą trasą jaką znalazłem. Zjeżdżając Kwiatkowskiego, koło kościoła pomogłem rowerzystce założyć łańcuch spadnięty ;) potem ile sił w nogach (a raczej nie-bólu w kolanach) jechałem do Sopotu, Gdańska (tu musiałem dłużej odpocząć ze względu na kolana i przy okazji przekąsiłem jalapeno burgera - niezłe. Z colą dodało trochę siłki i ruszyłem do domu - było już ciemno gdy dotarłem.
Nogi bolały, ale rozciąganie, żel p.bólowy i trochę ćwiczeń/masażyków pomogło i na drugi dzień śmigałem :)
Rower:Kross Hexagon V3
Dane wycieczki:
106.00 km (8.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:17.67 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj